środa, 22 lutego 2012

Rozdział 5


   Żar lał się z nieba. Odczuwał to prawie każdy mieszkaniec Tokio. Począwszy na kocie, który przycupnął w cieniu pod drzewem, żeby trochę się ochłodzić, a skończywszy na kobiecie w średnim wieku, spacerującej wraz ze swoją przyjaciółką na jednej z ulic Shinjuku. Rozgadana koleżanka, gorączkowo machając rękoma, opowiadała właśnie o swoim kolejnym chłopaku.  Ta pierwsza, nieco już zirytowana, szukała jakie kogokolwiek pretekstu żeby zmienić temat. Nagle w dzikim pędzie przejechał koło nich chłopak na deskorolce, a te z piskiem odskoczyły. Kenichi krzyknął przez ramię „ GOMEN!” i popędził dalej.  Pozostał za nim tylko ślad dymu z papierosa. Jego czarne włosy powiewały na wietrze, a kółka od deski wydawały równomierny dźwięk . Krople potu ślniły na nagim torsie chłopaka, naszyjnik z krzyżem przykleił się do skóry. Łańcuch przy dżinsowych rurkach z dziurami na kolanach uderzał o udo zielonookiego, pasek z ćwiekami skrzył się w słońcu, a z lewej kieszeni wystawała paczka fajek. Trampki o lekko zdartych podeszwach raz po raz zmieniały nieco swoją pozycję na powierzchni deski, by Hida mógł zachować równowagę. Metal lecący z fioletowo – niebieskich słuchawek pobudzał jego ciało do wysiłku, nawet w takiej spiekocie. Jego myśli zaprzątnięte były głupotami. Tak, na chwilę udało mu się nie myśleć o blondynie. Mimo, że znał go dwa dni, namieszał trochę w jego głowie. Chłopak był tym bardziej zadowolony, że dzisiaj go nie spotka. Nie było takiej opcji, w końcu jest sobota, prawda ? 


   Grupki chichoczących dziewczyn oglądały się za nim.  Nie zwracał na nie uwagi, skupiał się tylko na desce pod stopami. W końcu zwolnił nieco, wjeżdżając na teren skateparku. Był to dość duży kompleks , gdzie młodzież mogła rozwijać swoje pasje. Boisko do kosza, salka muzyczna, miejsce dla skate’ów, pomieszczenie do różnych sztuk walki i budynek z pokojami poświęconymi sztuce, biologi czy co tam jeszcze było. Przychodził tu stosunkowo niedawno, do tego nigdy w soboty. Dziś zrobił wyjątek dla Eta, który miał mu zaprezentować postępy w grze na perksuji.  Zszedł z deski i wziął ją do ręki, ukazując spód powyklejany najróżniejszymi naklejkami, oraz parę małych zdarć. Z uśmiechem podszedł do grupki swoich kumpli. Luźno rozmawiając, dopalił fajkę, rzucając ją  krzaki, i z ciężkim westchnięciem usiadł na trawie za rampą do skakania.
- Co ty tu robisz w sobotę ? – spytał jeden z kumpli, uśmiechając się przyjaźnie.
- Oharu ma jakąś próbę, wpadłem zobaczyć. – mruknął czarnowłosy, obserwując z przymrużonymi oczami poczynania jakiegoś gościa, który co chwila się wywalał, raniąc sobie kolana.  Słońce niemiłosiernie paliło, nie oszczędzając wrażliwych na światło tęczówek Hidy.  Nagle przy sali do treningów sztuk wali oraz sportów halowych zrobiło się straszne zamieszanie. Zielonooki popatrzył tam z zaciekawieniem. Wokół drzwi zebrała się spora grupka dziewczyn, piszczących coś niezrozumiałego. Kenichi podniósł jedną brew do góry i spojrzał pytającym wzrokiem na gościa siedzącego obok. – O co tu chodzi ?
- Eh, właśnie skończył się trening boksu. Przyszły pogapić się na takiego blondyna. Co tydzień robią takie zamieszanie, rzygać się chce. – stwierdził. Hida przyglądał się drzwiom do salki, prawie całkowicie zasłoniętych przez rozhisteryzowaną płeć piękną.  W końcu otworzyły się, a zza framugi wyjrzała znajoma mu już twarz. Bardzo znajoma, aż za bardzo. Była to osoba, o której tak bardzo starał się nie myśleć. Shirogi przepchał się przez tłum fanek, z zirytowaną miną. Gdy Ozaki popatrzył prosto w jego oczy, jakaś struna w jego sercu drgnęła. Automatycznie zagryzł wargi, jakby czując pocałunki blondyna. Wkurzony na samego siebie odwrócił wzrok.  Jego ciekawość jednak wzięła górę, i jeszcze raz spojrzał na grupę ludzi. Pufnął ze złości, gdy zobaczył, jak Ozaki perfidnie się na niego patrząc, zbliża się do kolegi z boksu,i mówi mu coś na ucho lekko je gryząc, ku wyraźnej uciesze drugiego . Zmarszczył brwi i ze złością, wstał, nie odwracając się za siebie poszedł do salki muzycznej.
- Męska dziwka... – mruknął. Nie rozumiał dlaczego ogarnęła go taka złość. Jak można być zazdrosnym o kogoś kogo zna się dwa dni ? I do jasnej cholery, on wolał dziewczyny !


   Gdy po skończonej próbie Ohara i Kenichi siedzieli w pokoju, wykąpani i gotowi na podbój Dragon Age, niebieskowłosy spytał :
- Stary, wiem że coś ci jest. Znamy się te jebane 10 lat, po prostu mi powiedz. ZNIOSĘ WSZYSTKO. Przelizałeś się z historyczką ? Czy co ? – uśmiechnął się perfidnie i przybrał pozycję obronną , szykując się na cios . Czarnowłosy westchnął tylko i oparł się o ścianę. 
- To nic, serio. Po prostu, muszę pomyśleć.
- Spoko. Nee, pamiętasz naszą obietnicę ? Tak jakoś 5 lat temu…
- Zależy o którą ci chodzi.
- „ Zawsze będziemy żyć chwilą.”
- Mhm, a co ?
- Nie wiem co cie gryzie ale myślę, że to ci pomoże uporządkować wszystko w tym twoim chorym móżdżku – wyszczerzył się niebiesko włosy.
- Powiedział ktoś, kto ryczał po zerwaniu z dziewczyną dwa tygodnie – zadrwił zielonooki.
- Nie chcesz pomocy, to nie – mruknął Oharu, strzelając focha jak rasowa baba. Czarnowłosy zaśmiał się i rzucił w niebieskowłosego padem, wybierając parametry gry. 


***
Kolejna porcja moich wypocin gotowa, mam nadzieje sie że chociaż troszke sie poprawiłam :3

3 komentarze: