piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 8


   Znów przyszedł za wcześnie. Czarnowłosy nie wiedział czemu, ale wolał czekać na Shigeru, niż być w tym samym czasie co on. Zamknął oczy i językiem przeciągnął lizaka do drugiego policzka. Kiwał głową w rytm Dir en Grey’a, uśmiechając się. Szare niebo sprawiało, że w klasie panowała mroczna atmosfera, a chmury znów zwiastowały ulewę. Zielonooki pomyślał, że teraz deszcz kojarzy mu się tylko i wyłącznie z blondynem. Przykre. Był taki słaby, pomylił się sam do siebie. Przecież Ozakiemu zależy tylko i wyłącznie na  tym, żeby go zaliczyć. Ale, czemu nie ? W końcu miał żyć chwilą. Odzyskał swoją pewność siebie, co bardzo go cieszyło. Irytujący i arogancki. Drzwi do sali otworzyły się, ukazując niebieskookiego. Mimo, że widzieli się już na śniadaniu, serce Hidy podskoczyło. Był ubrany dokładnie tak jak rano – czarne glany, fioletowe rurki i czarna koszula w kratę. Przez ramię miał przewieszoną czarną torbę, a na ręce pieszczochę. Czarnowłosy mimo wewnętrznego sprzeciwu stwierdził, że naprawdę świetnie wygląda.
- Siemka skarbie – powiedział sarkastycznie Ozaki.  – Stęskniłeś się ?
Zielonooki przewrócił oczami, mierząc chłopaka zirytowanym wzrokiem.
- Mamy posprzątać w szafkach. – mruknął, wyciągając lizaka z buzi .
- A więc co proponujesz ? – zamruczał blondyn, rzucając torbę na ławkę. Przysiadł się do Kenichiego i pocałował go w policzek.
- Geez, nie jestem twoim chłopakiem, ogarnij – warknął, jednak nie ruszył się z miejsca.
- Serio ? – niebieskooki złapał go za brodę i obrócił jego twarz w swoją stronę. Widząc ukrytą uległość w jego oczach, zaśmiał się tylko i korzystając z chwili nieuwagi czarnowłosego, zwinął mu lizaka. Ten tylko westchnął i wyłączył muzykę.
- Jesteś naprawdę irytujący .
- Wiem – blondyn uśmiechnął się zadziornie. – No dalej, weź go sobie.
Czarnowłosy złapał za patyczek, próbując wyrwać go z buzi śmiejącemu się Shigeru. Białe zęby mocno trzymały zdobycz. Kenichi prychnął, jednak nie mógł opanować swoich ust, które mimowolnie rozwarły się w szerokim uśmiechu. W nadziei na odkrycie łaskotek blondyna, sięgnął do jego brzucha. Ten ryknął, śmiejąc się jak głupi. Przewrócił się na plecy, ciągnąc za sobą Kenichiego, który dalej trzymał biały patyczek. Nie poddawał się jednak. Hida podniósł się, usiadł okrakiem na brzuchu chłopaka i dwoma rękoma zaczął łaskotać jego żebra. Widząc, że zmiękł, pochylił się i chwycił zębami lizaka, nie przestając go łaskotać . Blondyna owiał miły, truskawkowy oddech, a jego ręce, dotychczas próbujące zrzucić zielonookiego, znalazły się na jego plecach, uniemożliwiając mu wstanie.  Zadziornie pocałował Hide w usta, uśmiechając się i z powrotem opadając na ławkę. Kenichi czuł, że ma przewagę. Blondyn strasznie na niego leciał. Dziwnie jednak było to, że zamiast to wykorzystać i go zranić, czuł , ze chce wejść w tą zakazaną relację. Całujący się chłopcy, to nie było normalne. Naprawdę dobrze się z nim bawił, każda chwila z nim sprawiała mu frajdę. Pochylił się i musnął jego usta o kuszącym, truskawkowym smaku. Był świadom tego, że właśnie oficjalnie zaakceptował swoje homoseksualne skłonności.
- Chodźmy gdzieś w sobotę – powiedział Ozaki, patrząc się w zielone oczy oprawcy.
- Spoko, ale ty płacisz – Kenichi zszedł z chłopaka, który mruknął niezadowolony. Podobała mu się ta pozycja. Zielonooki usiadł koło niego, gdzieś tak na wysokości jego bioder. Ozaki w czułym geście odgarnął mu włosy za ucho, dalej leżąc.
- Nie przeszkadzam wam ? – spytała historyczka. Chłopcy z przerażeniem w oczach spojrzeli na kobietę, która opierając ręce na biodrach mierzyła ich dziwnym wzrokiem. Cali czerwoni ,szybko wstali, odskakując od siebie na jakieś 5 metrów.
- J- jak długo tu pani jest ? – wyjąkał Kenichi.
- Wystarczająco długo, żeby stwierdzić  ,że się opierniczacie ! – ryknęła okularnica, obrzucając och wściekłym spojrzeniem. – Że też to ja muszę was pilnować – warknęła.
Chłopcy spojrzeli na siebie z ulgą. Całowanie w czasie kary i lekcji było zabronione, a że obaj byli chłopcami, mieliby jeszcze bardziej przerąbane.
- Hai, już zabieramy się do pracy, proszę pani. Prawda, Kenichi ? – mruknął blondyn, łapiąc się za kark. Hida po raz pierwszy widział rumieniec na jego twarzy.
- T-tak.
- To świetnie, przyjdę i was sprawdzę i NIE RADZE wam się obijać. – zdenerwowana kobieta wyszła, a chłopcy spojrzeli na siebie zmieszanym wzrokiem. Za chwilę jednak zaczęli się śmiać ze swoich przerażonych min.
 - Ja pierdole, nigdy więcej – wydusił czarnowłosy.


   Raz, dwa, trzy, uderzenie, garda, raz dwa trzy, odchył. Zakrok i garda, znów uderzenie, raz dwa trzy. Czerwony worek bokserski kiwał się na wszystkie strony, a łańcuch przymocowany do sufitu skrzypiał raz po raz. Ozaki zgrabnie poruszał się, wykonując serie ćwiczeń. Mięśnie odznaczały się na jego skórze, a łańcuszek z dwoma rękawicami bokserskimi podskakiwał na jego piersi. Skupiony wzrok widział tylko i wyłącznie „przeciwnika”. Krople potu zaznaczały ścieżki na jego wyrzeźbionym ciele odzianym tylko w spodenki. Niebieskie rękawice poruszały się z niezawodną prędkością, precyzyjnie zadając ciosy. Boks pomagał mu powstrzymywać natłok myśli, a teraz było mu to bardzo potrzebne. Co się z nim działo ? Jego ego nie przyjmowało do wiadomości, ze czarnowłosy mógłby być czymś więcej niż obiektem seksualnym. Seks był wszystkim, co dostawał ,ale i dawał swoim chłopakom. Nic więcej. Żadnych nie potrzebnych uczuć. Z wściekłością ryknął i uderzył w worek z całej siły. Ten odskoczył , prawie dotykając sufitu. Chłopak złapał go i oparł czoło o zimną skórę, oddychając ciężko. Kosmyki włosów przykleiły mu się do szyi, wzbudzając nieprzyjemne uczucie. Zamknął oczy i zaczął uspokajać swoje rozszalałe z wysiłku serce. Odetchnął głęboko, dotleniając organizm i siadł na ławce przy szafkach. Zdjął rękawice, przytrzymując je między kolanami i rozwiązał bandaże, chroniące nadgarstki i palce przed urazami. Przetarł twarz miękkim, białym ręcznikiem i udał się do swojej szafki. Jego kroki odbijały się echem od ścian pustej salki treningowej. Wątłe światło jarzeniówek drażniło jego oczy. Wrzucił do metalowej szafki swoje rzeczy i udał się pod prysznic. Rozebrał się i wszedł do jednej z 5 kabin wspólnego prysznica. Odkręcił kurek z zimną wodą, delektując się ciepłem uciekającym z jego rozgrzanego ciała. Krople przyjemnie spływały po jego klatce piersiowej, drażniąc sutki. Zmęczony oparł się o ściankę pokrytą niebieskimi kafelkami. Nie rozumiał swoich uczuć względem zielonookiego. Są przecież tak podobni, a jednak różni. Wieczny samotnik, unikający wszelkich relacji międzyludzkich. Zmieniał się, i nie wiedział czy ma się z tego cieszyć, czy nie. A to wszystko przez Kenichiego.


***
Coś mało było o uczuciach blondyna,więc chyba to nadrobiłam. Akcja z lizakiem zawsze spoko *3* Pierwszy raz w tym opowiadaniu użyłam słowa sutki, czuje sie taka niegrzeczna >D

2 komentarze:

  1. Zbrzydnij, wyjdź i nie wracaj. <3 Ty moja zdolna, ty ! Nie mogę się doczekać 9 rozdz. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodki rozdział, aż mam ochotę na lizaka <3. Przepraszam, że tak późno komentuję i już zabieram się za czytanie 9. :)

    OdpowiedzUsuń